Spokojny czas

Tym razem cały tydzień był w miarę spokojny.

W poniedziałek miałam chemię – rozpoczęcie siódmego (przedostatniego) cyklu. Jeszcze tylko 3 wlewy i będzie z głowy. Wyjątkowo dłuuuuugo czekaliśmy na wizytę do lekarza, podobno to zależy od tego jak szybko lekarz dostanie wyniki krwi pacjenta, ale sama nie wiem, morfologię robi się chyba troszkę szybciej niż 3 godziny? Wiem, że jeszcze jest mnóstwo pacjentów poza mną, no ale mimo wszystko. :/ Śmiałam się, że to chyba część terapii – „terapeutyczne krzesełka” w poczekalni – strasznie uczą cierpliwości i czekanie na chemię godzinkę na oddziale chemioterapii dziennej wydaje się szybciutkie. 😀

Wyniki mam średnie, mam nadal mało neutrocytów (o tym więcej przeczytacie w tym poście), dlatego nie było wątpliwości – muszę dostać Neulastę (pegfilgrastim), czyli czynnik wzrostu granulocytów.

Chemię samą w sobie zniosłam nieźle – prawie całą przespałam, ale po powrocie do domu było mi strasznie niedobrze. W takich momentach nie wiem czemu, ale podłoga jest dla mnie zbawieniem. Położyłam się na wykładzinie i zasnęłam na trzy godziny. Podobno spanie na twardym podłożu jest zdrowe, haha. 😉

We wtorek wróciliśmy do Iławy i dostałam zastrzyk. Niestety nie znoszę go za dobrze, więc czuję się beznadziejnie, ale staram się nie załamywać. Najgorsza jest zawsze środa właśnie, także dzisiejszy dzień jest słabiutki – bolą mnie nogi, jestem słaba i w dodatku zaczynam odczuwać pieczenie jamy ustnej. 😦 Mam cały zestaw leków do zwalczania stanów zapalnych  jamy ustnej, o którym pisałam tu, więc jakoś przeżyję.

Z dobrych wieści – włosy mi odrastają jak szalone, niedługo chyba będę musiała normalnie kitkę wiązać. :/ Poza tym przytyłam sporo i zaczynam wyglądać jak człowiek. Szczerze to nawet przed chorobą tak dobrze nie czułam się w swoim ciele jak teraz. Być może przez to, że choroba była dużo wcześniej niż ją zdiagnozowano i to ona była powodem, dlaczego nie mogłam nigdy przytyć i miałam słabą kondycję. Kto wie…

W niedzielę też było małe spotkanko „Team Pochłonięta”, czyli w końcu spotkaliśmy się z Maciejem – moim kolegą i osobą, która stoi za techniczną stroną bloga. Dacie wiarę, że znamy się od jakichś 10 lat a od początku bloga spotkaliśmy się dopiero pierwszy raz?! Mieliśmy nagrywać Q&A, ale niestety nie wyszło, bo oświetlenie było zbyt słabe, także przełożyliśmy to na przyszły tydzień, mam nadzieję, że wtedy będzie już wszystko cacy i filmik wyląduje na kanale. Jeśli chcecie być na bieżąco i dostać informację jak najszybciej o filmiku, to po lewej stronie koło ikonek z social media macie ikonkę YouTube, która po naciśnięciu przekieruje Was na mój kanał, tam możecie go zasubskrybować, czyli tak jakby „obserwować” i na maila dostaniecie powiadomienie, że wrzuciłam filmik. 🙂

Poza tym z Maciejem zrobiliśmy „live” na Instagramie, dlatego zapraszam do obserwowania mnie też tam. Tak dużo Was tam było, bardzo mi było miło odpowiadać na Wasze pytania tam i trochę się pośmiać też. 😉 Na pewno będę sama, ale jeśli będzie okazja to z Maciejem też, czasami robić live tam. 😉

Dziś trochę krótki post, ale to rozgrzewka przed piątkowym i niedzielnym postem. 😀 Mam nadzieję, że jutro już będę czuła się lepiej i będę mogła znowu wskoczyć na rowerek stacjonarny albo chociaż się pomalować. 😀

 

9 myśli na temat “Spokojny czas”

  1. A nie mowilam? Wlosy na wiosne ruszaja z kopyta. najpierw Taki meszek jak u „mlodej pandy” a potem to juz ich nic nie powstrzyma! Szykuj kokardy, gumki i spinki. Juz niedlugo!

    Polubienie

Dodaj komentarz