Cześć!
Właściwie, to nawet nie wiem od czego zacząć. Zniknęłam w sumie bez słowa z mediów społecznościowych – szczególnie instagrama, bo tam usunęłam zupełnie swoje konto. Trochę czasu minęło, ale nie przestaję dostawać wiadomości z pytaniami o przyczynę zniknięcia i czy wszystko u mnie w porządku. Zacznę od początku, a potem przejdę do planów na przyszłość.
„Czy wszystko u Ciebie w porządku? Martwimy się, tak nagle zniknęłaś.”
Zmieniłam lekarza prowadzącego, do którego mam pełne zaufanie i czuję się bezpieczniej, niż wcześniej. Na początku czerwca miałam pierwszy PET od 2 lat, nareszcie. Czysto, ogromna ulga. Na tyle ogromna, że zmniejszyły mi się nawet duszności, które towarzyszyły mi od zakończenia leczenia. Jak się okazało, pochodzą one chyba głównie „z głowy”, która przy każdym ukłuciu pod pachą, czy gorszym samopoczuciu myślała jedno: „nawrót”, nawet podświadomie. „Głowa” nie mogła się bardziej mylić, o żadnym nawrocie na chwilę obecną nie ma mowy. Kolejna wizyta w grudniu, kolejny PET za rok. Jestem spokojna, czuję się bardzo dobrze, dużo ćwiczę, chodzę na spacery, jeżdżę na rowerze – właściwie, to jestem bardziej aktywna fizycznie, niż tuż przed chorobą. Sporo czasu i pracy zajęło mi dojście do takiej formy, ale udało się (i nadal się udaje, nie mam zamiaru stać w miejscu) i ktokolwiek, kto mówił mi, że nigdy nie będę tak sprawna jak przed chorobą… no cóż, grubo się mylił.
„Gdzie się podział Twój Instagram?”
Zniknął. Instagram był dla mnie świetną odskocznią i naprawdę lubiłam udzielać się tam. Niestety zauważyłam, że coraz częściej jest zbyt dużą odskocznią, dla niektórych na tyle dużą, że tworzą w sieci swoją wymarzoną wersję siebie. Nieprawdziwą, na pokaz. Na szczęście mi udało się w miarę szybko tego uniknąć i w porę usunęłam się z tego miejsca, zanim i mnie dopadłby instagramowy szał tworzenia innej osobowości. Oczywiście instagram jest bardzo fajnym środkiem przekazu i są osoby, które świetnie z niego korzystają, pozostając przy tym wszystkim sobą, ale niestety jest to mniejszość. Poświęcałam na Instagram dużo za dużo czasu, ale stwierdziłam, że ważniejsza jest dla mnie nauka i moja przyszła praca, a także po prostu wszystko to, co otacza mnie w „prawdziwym życiu”, a nie w telefonie – oto główne przyczyny usunięcia Instagrama.
„Gdzie jest Taco?”
Taco ma się dobrze, mieszka z moimi rodzicami w Iławie, ponieważ jak się okazało, jest to pies, który dom traktuje tylko jako sypialnię – 20/24h spędza na dworze. Nie ma znaczenia, czy pójdę z nim na 30-minutowy, czy na 3-godzinny spacer, po powrocie do domu i tak siedzi na podwórku – bardzo chciałabym, żeby mieszkał ze mną w Warszawie, ale skoro tak bardzo kocha siedzieć na dworze, to nie mogę mu tego odmówić.
Co dalej…
Pewnie wielu osobom nie spodoba się to, co napiszę, ale niestety muszę. Jest to mój ostatni post na blogu. Tematy, które chciałam poruszyć, związane z leczeniem, już tu są. Teraz czas dla mnie na dalszą regenerację, na naukę, na pracę, na poświęcenie się najbliższym. Bloga absolutnie nie usuwam, ponieważ widzę, że nadal jest on odwiedzany, być może znajdujecie tu odpowiedzi na swoje pytania, a poza tym – sama czasami z niego korzystam, kiedy ktoś znajomy pyta się mnie co brałam w czasie leczenia na daną przypadłość – sama tego nie pamiętam, więc tu mam taką moją małą ściągę.
Fanpage na Facebooku zostaje tak samo jak blog – możecie tam do mnie pisać, kontaktować się. Zazwyczaj staram się odpowiadać w miarę szybko, ale czasami schodzi mi to dłużej, ale prędzej, czy później, odpowiem. Ponadto zostaje także grupa wsparcia, którą utworzyliśmy już jakiś czas temu z Maciejem. Jest nas tam prawie tysiąc i serdecznie zapraszamy każdego, kto potrzebuje wsparcia, ma pytanie do leczenia swojego czy swoich bliskich, kto chce dać wsparcie i kto po prostu chce być tam z nami.
Nie byłabym sobą, gdybym nie napisała jeszcze o badaniach profilaktycznych… Nie ma czegoś takiego, że „mnie to nie dotyczy”, niestety może dotyczyć każdego, jakakolwiek choroba. Nikomu tego nie życzę, ale pamiętajcie, po pierwsze – lepiej zapobiegać niż leczyć – to, że teraz jest dobrze, to nie znaczy, że mamy się napychać fast foodami, palić papierosy i obciążać swoją wątrobę litrami alkoholu, bo takie działania teraz nie pokażą swoich efektów, tylko za kilkanaście lat, kiedy zmienić cokolwiek, będzie bardzo ciężko, ale nigdy nie jest za późno na zmiany! Nigdy nie jest za późno na odrzucenie papierosów, nadmiernego picia alkoholu, niezdrowego trybu życia. 30 minut intensywnego wysiłku 5 dni w tygodniu – szybki spacer, rower, czy cokolwiek Wam odpowiada – może chociaż od tego warto zacząć?
Morfologia krwi, kolonoskopia, cytologia, badanie piersi (samobadanie, USG/mammografia), badanie prostaty, badanie jąder – to tylko kilka badań, które możemy zrobić, żeby kontrolować swój stan zdrowia. Często o nich zapominamy, ba, nawet mi samej się zdarza zapomnieć, ale od tego jest dobra metoda, którą gdzieś zasłyszałam – niech wejdzie do rutyny robienie badań kontrolnych w okolicach Twoich urodzin – np. w tygodniu, w którym masz urodziny, tym sposobem, może trochę łatwiej będzie Ci o tych badaniach pamiętać, a także zrobisz dla samej/samego siebie świetny prezent, bo nie ma nic cenniejszego niż zdrowie.
Moi drodzy, dziękuję Wam za wsparcie, które dostawałam od Was i dostaję nadal. Ja ze swojej strony zapewniam, że możecie do mnie pisać na fanpage, a także przez formularz kontaktowy umieszczony na blogu – jeśli macie jakieś pytania, czy potrzebujecie wsparcia, postaram się pomóc.
Trzymajcie się zdrowo!
Claudia
PS: W bonusie dorzucam zdjęcie szczęśliwego Taco.
Ja również dziękuję Wam za wszystkie ciepłe słowa i za to jaką świetną społeczność stworzyliśmy wspólnie na naszej grupie wsparcia. Nasze formularze kontaktowe są i będą dla Was otwarte!
Do zobaczenia, Maciej 🙂